niedziela, 29 stycznia 2017

Malediwy 2017 - Nowy rozdział.

Styczeń 2017 Wracamy na atole Malediwów po upływie pół roku. Dlaczego? Właściwie to łamiemy zasadę, żeby nie wracać do krajów już odwiedzonych. Ale jak tu nie wrócić, skoro o tej wodzie nie da się zapomnieć, ten nastrój rajskich wysp i wysepek prawie bezludnych trudny jest do odnalezienia gdziekolwiek indziej. Malediwy są zarazem dzikie i ucywilizowane na swój sposób. Bez wielkich wieżowców i setek kilometrów hoteli i promenad. Ale na tyle przyjazne turystom, że jest się gdzie przespać i posilić za rozsądne pieniądze. Tutaj oczywiście powinna znaleźć się w tekście gwiazdka *nie dotyczy resortów. One żyją swoim życiem i dyktują swoje ceny. Niejednego nie byłoby stać na sam transfer hydroplanem do wypasionego resortu w tę i z powrotem, nie mówiąc już o dwutygodniowym pobycie na resortowej wysepce, gdzie jeden dzień pobytu kosztuje średnią miesięczną płacę w Polsce. Tęskni się za tymi wyspami, bo inne egzotyczne kraje potrafią zmęczyć tłumami turystów, komercjalizacją, zabetonowaniem nabrzeży i psuciem krajobrazu. Jeden hotel potrafi popsuć kilometr plaży swoimi parasolkami, wyciętymi w pień palmami i "atrakcjami" dla turystów. Na Bali lub w Tajlandii coraz trudniej znaleźć miejsce, gdzie można zrobić nastrojowe zdjęcie naturalnemu krajobrazowi. A na Malediwach? Przeważnie jest jak na opakowaniu batonika "Bounty". Szmaragd wody, biel piasku, zieleń palm i bogata fauna oraz flora podwodna. Delikatnie ucywilizowana natura. I tutaj następna gwiazdka *nie dotyczy Male i Hulhumale. Tam nie ma już klimatu Malediwów. Po wylądowaniu trzeba jednak odwiedzić Male, czyli stolicę Malediwów, chyba że jakiś hotel zabierze nas prosto z lotniska, ale taki transfer sporo kosztuje, przeważnie od 40 nawet do 200 USD. Jeśli drożej to opłaca się wziąć hydroplan (od około 350 USD). Ale po przeprawie z lotniska do Male i znalezieniu przystani promowej, mamy do dyspozycji promy na okoliczne wyspy za około 2-5 USD. Dalsze wyspy to większy problem. To już może kosztować ponad 100 USD. Poprzednio (w lipcu) zwiedziliśmy Maafushi, Fulidhoo i Thinadhoo. Teraz wybieramy trasę Thulusdhoo, Dhifushi i na koniec pobyt na wyspie resortu Adaaran Club Ranalhi. W Male musimy poczekać kilka godzin na prom wiec wałęsamy się z walizami po wąskich i zatłoczonych uliczkach, brzydkich i nierównych, zatłoczonych jak Bangkok w godzinach szczytu. Trzeba uważać, bo przepisy ruchu tu nie istnieją (albo nikt ich nie przestrzega). Na zdjęciach powyżej: jeden ze sklepików z "egzotycznymi" pamiątkami, Male, plac główny i targ rybny w okolicy przystani, na którym króluje tuńczyk. Nagle uświadamiam sobie, że nie mam plecaka. Bagażu mamy sporo (pięć sztuk, a zostały cztery) a plecak zwykle wisiał na plecach. Ale zaginął, może podczas wypoczynku na placu, może na promie z lotniska, może podczas przebierania się z zimowych ubrań na lotnisku. Spory szok, bo w środku cenne akcesoria fotograficzne, ładowarki, tablety, dokumenty podróżne itp. Nie chcę zgłaszać Policji, bo nie wiem czy mnie okradli, czy sam zgubiłem. Bagaż mam ubezpieczony, ale jak teraz radzić sobie bez połowy sprzętu, a podróż dopiero właśnie się zaczęła. Wsiadamy na prom do wyspy Thulusdhoo bo nie ma sensu zostawać i szukać na lotnisku lub na promie, wynajmować na szybko nowy hotel, odwoływać rezerwacje. Na promie mamy dwie godziny na przemyślenia. Po krótkich postojach na Himmafushi, Huraa dopłynęliśmy na Thulushoo. W porcie czekał na nas ładny wózek elektryczny hotelu "Season Paradise" i już po chwili byliśmy w recepcji. Hotel ładny, duży, największy na wyspie i nowy. Posiada basen bez krawędzi na dachu. Woda w nim jest zimniejsza niż w Oceanie, ale jego największa zaletą jest przepiękny widok na okoliczne laguny i wyspę kurczaków (Chicken Island). To właśnie z basenu na dachu widziałem w oddali stadko baraszkujących przy wyspie delfinów. Po ulokowaniu w pokoju zadzwonił telefon z recepcji. Jakiś człowiek chciał ze mną rozmawiać. Na dole okazało się, że zadzwonił ktoś, kto znalazł plecak, a z dokumentów wynikało, że miałem w tym dniu zameldować się w hotelu. Przepytał mnie z zawartości plecaka i z rozkładu moich lotów i uzgodnił z hotelem, że ekspresowo mi plecak przyśle! Jaka ulga! Bardzo dziękuję anonimowemu pracownikowi Voyages Maldives (Aviations Services) za odesłanie plecaka. Zostawiłem go na promie z lotniska do Male. Zająłem się cięższymi walizami, a plecak odpłynął. Może to dobra wróżba na dalszą podróż i koniec pecha. W następnym poście szerzej o wyspie Thulusdhoo.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz